„Gward”. Polska przygoda z rewolwerem

      Możliwość komentowania „Gward”. Polska przygoda z rewolwerem została wyłączona

Po zmianie ustroju Polski (w roku 1989) i przemianowaniu Milicji Obywatelskiej na Policję, jednym z priorytetów tej „nowej” formacji stało się demonstracyjne odżegnanie od jakichkolwiek związków z komunizmem. Wśród wielu pomysłów, bardziej i mniej sensownych, pojawił się i taki, aby jak najszybciej wymienić i „dostosować do zachodniego stylu” osobistą broń krótką funkcjonariuszy. Stąd już było blisko do propozycji przezbrojenia całej formacji w rewolwery, które uznano za broń zarówno niezawodną, jak i dobrze się kojarzącą (zwłaszcza miłośnikom amerykańskich seriali kryminalnych).
Przez pewien czas rozważano zakupienie rewolwerów na Zachodzie (co zresztą na małą skalę ćwiczono jeszcze „za komuny”, wyposażając w nie antyterrorystów i plutony specjalne MO), ale ktoś najwyraźniej zdecydował się podtrzymywać tradycje gierkowskiego hasła „Polak potrafi”. Postanowiono zatem własnymi siłami zaprojektować i wdrożyć do produkcji nową broń, mimo braku doświadczenia, a także (co dużo ważniejsze) mimo braku uzasadnienia ekonomicznego. Ówczesne potrzeby policji szacowano na około 30 tysięcy rewolwerów w horyzoncie kilkuletnim, a warto zauważyć dla porównania, że np. amerykański „Smith & Wesson” w tym czasie sprzedawał około dwustu tysięcy rewolwerów w ciągu jednego roku.
Skoro jednak podjęto decyzję, że polski policjant ma mieć polski rewolwer, to już w roku 1990 zespół specjalistów ówczesnej Katedry Konstrukcji i Eksploatacji Uzbrojenia Klasycznego Wojskowej Akademii Technicznej we współpracy z łódzkim Kombinatem Maszyn Włókienniczych „Wifama” (przewidzianym na producenta broni) zaprojektował broń, jakiej ponoć oczekiwano.

Inspiracja, czyli rewolwer “Smith & Wesson” Model 10. Fot. Thornfield Hall, licencja CC BY-SA 4.0

Faktem jest, że zespół projektowy nieco ułatwił sobie zadanie, mocno wzorując się właśnie na amerykańskich rewolwerach Smith & Wesson, zwłaszcza na „Mod. 10 Special” (solidnym, chociaż cokolwiek leciwym). Polski rewolwer zaprojektowano w pięciu wersjach różniących się długościami luf, ale w roku 1991 zawężono rozhulaną różnorodność do dwóch wariantów – jednego z lufą o długości 2,5 cala (63,5 mm) i drugiego z lufą czterocalową (101,6 mm).
Te właśnie modele, w roku 1991 skierowano do produkcji seryjnej (początkowo pod nazwą „RSP”, czyli „Rewolwer Specjalnego Przeznaczenia„). Rzeczywiste uruchomienie produkcji zajęło jednak jeszcze kolejne trzy lata i dopiero w roku 1994 pierwsze egzemplarze nowej broni (którą w międzyczasie przemianowano na „Gward”) zeszły z linii produkcyjnych.

Rewolwer „Gward” z lufą o długości 2,5 cala, numer seryjny PA0181/94 wyprodukowany przez KMW „Wifama” w 1994 roku (pierwszy rok produkcji). Jeden z 527 rewolwerów z krótką lufą, jakie łącznie wyprodukowano. Fot. autora

Trzeba trafu, że akurat w tym samym czasie policyjni decydenci zdążyli zmienić zdanie w kwestii broni służbowej (może ktoś zauważył, że nawet amerykańska policja masowo wymienia rewolwery na pistolety nowej generacji, o dużej pojemności magazynków) i w ten sposób historia „Gwardów” zakończyła się, zanim jeszcze na dobre się rozpoczęła. Przez cztery lata wyprodukowano ich łącznie zaledwie 1 052 sztuki (co daje średni rezultat godny pracowni rękodzielniczej – mniej niż jeden rewolwer dziennie), po czym oficjalnie zakończono ich wytwarzanie, jako konstrukcji… przestarzałej (!). Ofiarą tej radosnej i mało odpowiedzialnej działalności padła zasłużona dla polskiej zbrojeniówki „Wifama” (będąca, wbrew włókienniczej nazwie, wieloletnim producentem broni strzeleckiej, akcesoriów do niej, podzespołów do pojazdów wojskowych itp). Firma nie przeżyła chybionej inwestycji w „Gwarda” i ogłosiła upadłość.

Rewolwer „Gward” z lufą o długości 4 cali, numer seryjny PA0306/94, wyprodukowany przez KMW „Wifama” w 1994 roku (pierwszy rok produkcji). Jeden z 525 rewolwerów z długą lufą, jakie łącznie wyprodukowano. Fot. autora

Z uwagi na niewielką liczbę wyprodukowanych egzemplarzy, „Gwardy” stanowią obecnie pewną rzadkość, chociaż nadal można je czasem spotkać w firmach ochroniarskich, czy nawet (jako „kultowe” nabytki prywatne) u niektórych wyższych oficerów różnych służb oraz oczywiście u prywatnych kolekcjonerów. W pierwszej dekadzie XXI wieku około 100 sztuk sprzedano w USA, gdzie mimo dość wysokiej ceny rozeszły się szybko, jako egzotyczne ciekawostki. Od strony użytkowej, broń uchodzi za solidną i w miarę celną, ale wielu użytkowników narzekało na jakość jej wykonania (zwłaszcza podatność na korozję) i anachroniczny mechanizm spustowy.