Historia karabinu, który pod nazwą L1A1 SLR stanowił przez dziesięciolecia podstawę uzbrojenia piechoty krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, zaczęła się w roku 1947. Wówczas to feldmarszałek Bernard Montgomery, nowy szef Imperialnego Sztabu Generalnego, przygotował propozycję zasadniczego przezbrojenia brytyjskich wojsk lądowych. Jego projekt opierał się na informacjach wywiadu, według których Związek Radziecki będzie potrzebował około 10 lat na „pozbieranie się” po II wojnie światowej i osiągnięcie gotowości do pełnoskalowego ataku na Europę Zachodnią. Równocześnie należało przyjąć, że proces powojennej redukcji sił zbrojnych Wielkiej Brytanii (oraz innych krajów zachodnich) będzie w tym czasie kontynuowany. To wszystko oznaczało – według Montgomery’ego – że do połowy lat pięćdziesiątych, British Army musi otrzymać broń nowej generacji, której skuteczność zrekompensuje braki liczebne.
Trzeba przyznać, że czasu nie marnowano i dotyczyło to zarówno ciężkiego sprzętu, jak i broni indywidualnej żołnierzy. Opracowano i wdrożono do produkcji zarówno nową amunicję (doskonały nabój karabinowy 0.280 cala / 7 mm), jak i nowe wzorce broni, w tym futurystyczne karabiny EM.1 oraz EM.2 w układzie bull-pup. Na wszelki wypadek (a także w ramach promowania swojej amunicji) zaproponowano także Belgom z wytwórni FN Herstal dostosowanie ich nowego i bardzo obiecującego karabinu FAL do wspomnianych brytyjskich nabojów. Belgowie przystali na to chętnie, a Dieudonne Saive (dyrektor techniczny FN i zarazem konstruktor FAL-a) wykonał odpowiednią modyfikację nieomal „z marszu” i ze znakomitym rezultatem.

Wszystko szło więc dobrze i zgodnie z planami „Monty’ego”, dopóki w sprawę nie wmieszali się Amerykanie z typową dla siebie gracją słonia w składzie porcelany. W tym przypadku rolę „głównego słonia” odegrał pułkownik Rene Studler, szef US Small Arms Development Branch. Chorobliwie ambitny oficer postanowił wykorzystać nowo powstały pakt NATO i planowaną w jego ramach standaryzację, do ukoronowania swojej kariery (dotąd nie wyróżniającej się niczym szczególnym) i zapisania się w historii jako ten, który „dał Wolnemu Światu właściwe narzędzie walki”. Jego działania zyskały poparcie amerykańskich czynników politycznych i koniec końców doprowadziły w roku 1954 do przyjęcia nowej amerykańskiej amunicji karabinowej 7,62 x 51 mm jako standardu w ramach NATO.
Dla Brytyjczyków był to cios. Ich projekty karabinów były tak bardzo zoptymalizowane pod amunicję 0. 280 cala, że ich przeprojektowanie pod naboje amerykańskie oceniono jako nie rokujące nadziei w akceptowalnym czasie i w ramach rozsądnych kosztów. Na szczęście na wysokości zadania ponownie stanął nieoceniony pan Saive, który szybko przygotował kolejną wersję swojego karabinu FAL – nie dość, że strzelającą NATO-wską amunicją, to jeszcze opracowaną zarówno w metrycznym, jak i calowym systemie wymiarowym. Co jeszcze ciekawsze, niektóre z podzespołów broni „metrycznej” i „calowej” były nawet wymienne (choć już nie ich drobniejsze komponenty i części).
Przy okazji warto też odnotować kolejny „smaczek” związany z amerykańskim podejściem do standaryzacji. Otóż Belgowie i wspierający ich Brytyjczycy grzecznie zaproponowali, aby – skoro już „wybrano” standardową amunicję – wybrać także standardowy dla NATO karabin i zgłosili do tej roli właśnie FN FAL. Nieco zaskoczeni Amerykanie musieli zgodzić się na testy porównawcze ze swoim T44 (także faworyzowanym przez Studlera), ale kiedy wszystkie wykazały przewagę FN FAL, najzwyczajniej zlekceważyli je i oznajmili, że dla swoich wojsk i tak wybiorą T44 (standaryzowany jako M14), a co zrobią inne kraje NATO – to ich nie obchodzi…

W roku 1954 „calową” wersję karabinu FN FAL przyjęto do uzbrojenia w Wielkiej Brytanii i Australii pod oznaczeniem L1A1 SLR (SLR = „Self-Loading Rifle”, czyli karabin samopowtarzalny). Wkrótce karabiny te trafiły także do wojsk Kanady oraz 20 innych krajów (w roku 2024 używane były jeszcze w ośmiu). Z Armii Brytyjskiej wycofano je w latach 1985 – 1994, zastępując karabinkami SA80 / L85.
L1A1 na antypodach
Konsekwencją decyzji o przyjęciu L1A1 jako nowego karabinu australijskich sił zbrojnych było podjęcie jego licencyjnej produkcji na miejscu przez Lithgow Small Arms Factory (LSAF). Dla zakładów, które dotychczas wytwarzały przede wszystkim karabiny „Rifle No 1” (czyli wiekowe Lee-Enfield SMLE) było to spore wyzwanie. Konieczne stało się zakupienie nowych obrabiarek, zmiana organizacji produkcji oraz wdrożenie nowych technologii wytwarzania i nowych procedur kontroli jakości. Wyprodukowanie jednego egzemplarza karabinu L1A1 zajmowało początkowo (w roku 1959) aż 60 roboczogodzin i wymagało około 2 000 odrębnych operacji / czynności. Do roku 1963, kiedy zoptymalizowano procesy, udało się zmniejszyć ten czas do 23 roboczogodzin.
Łącznie w LSAF do roku 1986 powstało 222 773 egzemplarzy L1A1 dla Australian Defence Force oraz na eksport. Ponadto wyprodukowano 588 przekrojów szkoleniowych, 460 specjalnie skróconych (z uwagi na drobniejszą posturę użytkowników) karabinów L1A1-F1 dla Papui-Nowej Gwinei oraz niewielką partię ok. 200 karabinów na cywilny rynek amerykański.

W roku 1962, na prośbę Amerykanów, do Wietnamu przybyli pierwsi australijscy doradcy wojskowi. W ciągu kolejnych trzech lat zaangażowanie Australii w ten konflikt znacząco wzrosło, a w szczytowym okresie służyło tam równocześnie ok 8 000 ludzi. Łącznie w latach 1962 – 72 przez Wietnam przeszło w sumie około 60 000 australijskich żołnierzy, z których 521 zginęło, a około trzy tysiące zostało rannych.
Niewielki (w porównaniu z siłami USA) kontyngent australijski zyskał jednak znaczny respekt przeciwnika. Stosowana przez Australijczyków taktyka, uwzględniająca m. in. ich doświadczenia z dawniejszego zaangażowania na Malajach i kampanii w Borneo, była uważana przez Vietcong za znacznie skuteczniejszą i groźniejszą, niż ta stosowana przez siły amerykańskie. Żołnierze spod znaku kangura nie przyjęli także amerykańskiego kryterium „body count” (czyli liczenia zabitych przeciwników) jako wyznacznika sukcesu. Zamiast tego preferowali działania precyzyjne i wymagające cierpliwości, w postaci zasadzek oraz rozpoznawania i niszczenia „systemu nerwowego” wroga (dowodzenie, łączność, zaopatrzenie), a co najważniejsze – stosowali to konsekwentnie. Było to mało widowiskowe, ale przynosiło doskonałe rezultaty, w postaci pozbawiania przeciwnika poczucia bezpieczeństwa i zmuszania do rezygnacji z działań na danym obszarze.
Nie bez znaczenia była też używana przez „Aussie” broń. Ich L1A1 (oraz cięższa wersja L2A1 używana jako erkaem) były znacznie bardziej niezawodne, celne i skuteczne niż M14, nie mówiąc już o pierwszych wersjach M16.

W latach późniejszych, Australia nie uniknęła jednak przejścia na wszechdominujący kaliber 5,56 mm. W roku 1985 rozpoczęto przezbrajanie jej sił zbrojnych w karabinki Austeyr F88, czyli licencyjną wersję austriackich Steyr AUG, a siedem lat później ostatnie zasłużone L1A1 SLR oficjalnie wycofano z uzbrojenia.