„Pistolety bez historii”, które zapisały się w historii. Browning FN Model 1922 i jego poprzednik Model 1910

      Możliwość komentowania „Pistolety bez historii”, które zapisały się w historii. Browning FN Model 1922 i jego poprzednik Model 1910 została wyłączona

W początkach XX wieku jednym z najbardziej udanych pistoletów produkowanych przez Fabrique Nationale d’Armes de Guerre (FN) w Herstal w Belgii był „Model 1910” (zwany także „M1910”) skonstruowany przez Johna M. Browninga, którego wytwórnia FN zatrudniła jako głównego konstruktora. Broń ta była pierwszym w historii produkowanym seryjnie pistoletem samopowtarzalnym ze sprężyną powrotną owiniętą wokół lufy (później rozwiązanie to zastosowano m.in. w Waltherach PP / PPK, radzieckich Makarowach, czy polskich P-64 „Czak” i P-83 „Wanad”). Takie umieszczenie sprężyny przyczyniło się do zmniejszenia rozmiarów M1910 w porównaniu z wyrobami konkurencji, a to z kolei przełożyło się na popularność pistoletu. Oczywiście, swoje dokładała także niezawodność konstrukcji, typowa dla projektów pana Browninga.

Pistolet dla policjantów i zamachowców, czyli jak rozpętałem I wojnę światową

Co ciekawe, pistolet „Model 1910” początkowo traktowany był przez producenta niemal jako „produkcja uboczna” (firma koncentrowała się na realizacji kontraktów na karabiny „Mauser” dla wojska) i przewidziany był wyłącznie na rynek cywilny. Ku pewnemu jednak zaskoczeniu dyrekcji i akcjonariuszy, broń odniosła całkiem spory sukces (łącznie powstało ponad 700 tysięcy egzemplarzy tego pistoletu, a jego produkcję w Herstal zakończono dopiero w roku 1954). Co więcej, pistoletami tymi zainteresowały się również liczne europejskie formacje policyjne, wyposażając w nie przede wszystkim „tajniaków” – niewielkie rozmiary oraz brak wystających elementów idealnie predestynowały ją do noszenia w ukryciu i łatwego dobywania. Z dokładnie zresztą takich samych powodów, M1910 był chętnie wykorzystywany przez przestępców kryminalnych oraz zamachowców. Najsłynniejszym przypadkiem jego użycia przez tych ostatnich, stało się zabójstwo austriackiego następcy tronu – arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego małżonki w Sarajewie (28 czerwca 1914), co stało się przyczyną wybuchu I wojny światowej.

U góry od lewej: samochód arcyksięcia Franciszka Ferdynanda chwilę przed zamachem, ten sam samochód z widocznym miejscem uderzenia pocisku. Poniżej pistolet Gawriło Principa „FN Model 1910” o numerze seryjnym 19074 (fot. Heeresgeschischtlichtes Museum, Wiedeń)

Osiemnaście lat później, 6 maja 1932 niezrównoważony psychicznie rosyjski emigrant zastrzelił z pistoletu FN Browning M1910 prezydenta Francji Paula Doumera, a 8 września 1935 w Baton Rouge (Luizjana, USA) od kul zamachowca zginął senator Huey Long…

Pistolet dla wojska, czyli jak można tanio, a dobrze

Po I wojnie światowej, siły zbrojne nowo powstałego państwa – Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców (od 1929: Królestwa Jugosławii) zwróciły się do firmy FN w sprawie zakupu etatowej broni bocznej. Dominujący w nowym państwie podmiot – Serbia – miał już długą historię owocnych kontaktów i kontraktów z Belgami, sięgającą lat osiemdziesiątych XIX wieku, a poza tym pistolety FN Model 1910 miały na Bałkanach ugruntowaną reputację…
Szybko jednak okazało się, że „cywilne” M1910 są nie do końca tym, czego oczekuje armia. Oficerów zniechęcała zwłaszcza ich krótka lufa i mała pojemność magazynka (w preferowanym wariancie o kalibrze 9 mm pod nabój Browning 9 x 17 Short, było to zaledwie 6 nabojów).
Z drugiej strony, Jugosłowian po prostu nie było stać na sfinansowanie projektu zupełnie nowego pistoletu, a z kolei producent nie za bardzo był skłonny podjąć się realizacji takiego projektu na własny koszt (obawiano się, że poza klientem z Bałkanów mało kto może być tą bronią zainteresowany).
Rozwiązanie znalazło Biuro Studiów i Rozwoju firmy FN, któremu udało się pogodzić kwestie techniczne i finansowe. Jugosłowianom zaoferowano po prostu powiększoną wersję sprawdzonego M1910. Do zamka Modelu 1910 dodano kutą stalową nasadkę, dzięki czemu mógł on teraz objąć dłuższą lufę (113 mm w porównaniu z 88 mm w M1910). Zmodyfikowano szkielet i przedłużono chwyt, aby pomieścić dłuższy magazynek (na 8 naboi). Dodano również pierścień do mocowania smyczy.
Prace konstrukcyjne ukończono w 1922 roku, a ponieważ klienta bardzo zadowolił ich efekt, już 28 lutego 1923 roku złożono zamówienie na 60 000 pistoletów, oznaczonych „Model 1910/22” albo po prostu „Model 1922” („M1922”). Realizację dostaw zakończono w latach 30-stych, przy czym ostatnie partie broni montowano finalnie w zakładach w Kragujevac pod nadzorem personelu FN.
Wybiegając w przyszłość, można dodać, że większość jugosłowiańskich pistoletów wpadła w roku 1941 w ręce niemieckie, gdzie nadano im oznaczenie P641(j). Sporo tej broni znalazło się także w rękach partyzantów (M1922 stały się nieoficjalnymi „głównymi” pistoletami w armii Tity), ale po wojnie wycofano je dość szybko z powodu przejścia na sowiecką amunicje pistoletową 7,62 x 25 mm.

Pistolety FN M1922 z kontraktu jugosłowiańskiego z charakterystycznymi oznaczeniami na szkielecie (stosowano dwa rodzaje). Po lewej egzemplarz z napisem „Bојно државни” („Własność wojskowa”), a po prawej z napisem „Официрски” („Oficerski”). Fot. via hungariae.com oraz lugerforums.com

Pistolety FN Browning M1922 znalazły się niebawem także na wyposażeniu sił zbrojnych oraz policyjnych między innymi w Holandii, Danii, Grecji, Turcji, Rumunii, i Francji. Co ciekawe i warte podkreślenia, to że w przeciwieństwie do starszego i mniejszego modelu, nowy M1922 nie był praktycznie wcale oferowany na rynkach cywilnych.
Oczywiście po roku 1940 kontynuowano ich produkcję dla potrzeb sił zbrojnych III Rzeszy (wyprodukowano ich wówczas około 400 tysięcy, czyli więcej niż jakiejkolwiek innej broni palnej w fabryce FN podczas okupacji!). Niemieckie oznaczenia dla belgijskich M1922 to „Pistole 626(b)” dla wersji 7,65 mm i „Pistole 641(b)” dla wersji 9 mm. Pistolety te trafiły do wszystkich zakątków niemieckiego aparatu władzy oraz wojska jako broń boczna oficerów i urzędników. Głównym użytkownikiem M1922 była jednak Luftwaffe.

Pistolet FN Model 1922 z kolekcji autora. Egzemplarz nr 137 673 (wersja pod nabój 7.65 x 17 mm SR), wyprodukowany przez FN Herstal najprawdopodobniej w latach 1939-40 dla policji (egzemplarze wojskowe miały z reguły kaliber 9 mm oraz kółko do smyczy w tylnej części rękojeści, za zatrzaskiem magazynka). Fot. autora.
Uwaga: system numeracji broni był nieco zagmatwany, nie zachowywano ciągłości „bloków”, a także odrębnie numerowano egzemplarze w kalibrach 7,65 oraz 9 mm

Po wojnie produkcję kontynuowano do końca lat pięćdziesiątych, ale broń używana była jeszcze przez kolejne dwadzieścia lat (np. z wyposażenia holenderskiej policji municypalnej wycofano go dopiero w roku 1985).

W Polsce, w okresie II wojny światowej, Browningi M1910 oraz M1922, cieszyły się sporą popularnością wśród żołnierzy Armii Krajowej i innych formacji podziemnych. Szczególnie często, jako łatwe do ukrycia i dobycia, używane były przez pododdziały dywersyjne i likwidacyjne, działające w miastach.

Pistolet dla „Rudowłosej”, czyli historia i polityka

Z takimi działaniami oraz z pistoletem M1922 wiąże się także postać bohaterki narodowej Holandii – Hannie Schaft. Dwudziestodwuletnia studentka, wyrzucona z Uniwersytetu w Amsterdamie w roku 1943 po odmowie podpisania deklaracji lojalności, wstąpiła do organizacji ruchu oporu „Raad van Verzet” (RVV), gdzie początkowo wykonywała zadania kurierskie. Po jej usilnych naleganiach, by pozwolono jej brać udział w likwidowaniu okupantów, zdrajców i kolaborantów, zlecono jej pierwsze zadanie. Otrzymała pistolet FN M1922 i rozkaz zastrzelenia wskazanego funkcjonariusza SD. W wyznaczonym dniu i miejscu, Schaft bez wahania pociągnęła za spust, ale strzał nie padł. Domniemanym „celem” okazał się natomiast sam komendant RVV, który pogratulował zaskoczonej i wściekłej Schaft zdanego egzaminu i skierował ją do prawdziwych akcji.
W ciągu roku, Hannie Schaft, która szybko zaczęła być znana jako „Rudowłosa” wykonała co najmniej pięć wyroków. Policja zatrzymała ją przypadkowo 21 marca 1945 roku w Haarlem-Noord podczas rutynowej kontroli. W jej torbie znaleziono pistolet, nielegalną prasę i paczkę dokumentów. W więzieniu została zidentyfikowana na podstawie rudych odrostów włosów (które w chwili aresztowania miała przefarbowane na czarno), a jej tożsamość potwierdziła była koleżanka z ruchu oporu, złamana podczas przesłuchań.
Akurat wiosną 1945 pomiędzy władzami okupacyjnymi, a ruchem oporu zawarto ciche porozumienie. Władze wstrzymały egzekucje aresztowanych, a ruch oporu – zamachy. Hannie Schaft miała jednak pecha, gdyż holenderscy naziści mieli z nią osobiste porachunki (zlikwidowała m. in. wyższego oficera lokalnej policji). Zastrzelono ją 17 kwietnia 1945 na wydmach koło miasteczka Overveen. Po wyzwoleniu została ekshumowana i pochowana 27 listopada 1945 z pełnymi honorami na cmentarzu Erebegraafplaats Bloemendaal w obecności królowej Wilhelminy i członków rządu.

Hannie Schaft (zdjęcie z początku lat 40-tych, domena publiczna) i jej pistolet – wojskowy FN M 1922 w wersji o kalibrze 9 mm – obecnie znajdujący się w muzeum w jej rodzinnym mieście Haarlem. Fot https://commons.wikimedia.org by Thayts / CC BY-SA 4.0

Niestety, w kolejnych powojennych latach ta bohaterka ruchu oporu stała się ofiarą polityki. Ponieważ organizacja RVV do której należała, miała orientację lewicową, holenderscy komuniści podjęli próbę zawłaszczenia postaci Schaft i uczynienia z niej swojego symbolu walki. Spotkało się to ze zdecydowaną (choć niezręczną) reakcją władz, które zaczęły wyciszać pamięć o niej, a w roku 1951 wręcz zabroniły organizowania jakichkolwiek uroczystości przy jej grobie. Doprowadziło to do gwałtownych i gorszących zamieszek w dniu 25 listopada tego roku, kiedy pod bramami cmentarza w Bloemendaal wielotysięczny tłum starł się z policją i wojskiem (użyto nawet czołgów!). Dopiero w początku lat dziewięćdziesiątych ponownie pozwolono oddawać cześć Hannie Schaft i obecnie ostatnia niedziela listopada obchodzona jest oficjalnie w Holandii jako dzień jej pamięci.