„Piękna Suomi…”. Saga o pistolecie maszynowym KP/-31

      Możliwość komentowania „Piękna Suomi…”. Saga o pistolecie maszynowym KP/-31 została wyłączona

Las sosnowy na wzgórzach rozciąga się
znad granicy, aż po horyzont.
Powitaj nas, Suomi krasawico,
w naszyjniku z przeczystych jezior!


Z tą pieśnią na ustach, Armia Czerwona ruszyła 30 listopada roku 1939 wyzwalać bratnią Finlandię (Suomi) od ucisku wyzyskiwaczy i krwiopijców. Jak to już wiele razy bywało (i miało się powtarzać w przyszłości) sołdatom oznajmiono, że naród fiński tylko czeka na tych, którzy zdejmą mu z karku burżuazyjno-faszystowskie jarzmo, a swoich wyzwolicieli powita kwiatami.
I rzeczywiście „piękna Suomi” godnie powitała krasnoarmiejców. Chociaż raczej nie tak, jak tego oczekiwali…

Przedstawiciel fińskiego ludu pracującego gotów do gorącego powitania radzieckich towarzyszy. W rękach żołnierza pistolet maszynowy Suomi KP/-31, obok w pogotowiu zapasowe magazynki i dwa granaty Stielhandgranate m/1916 lub m/1917. Fot. SA-kuva (http://sa-kuva.fi)

Utalentowany pan Lahti

Nie da się ukryć, że Aimo Johannes Lahti był postacią dość kontrowersyjną. Niezwykle utalentowany projektant broni (mający w swoim dorobku ponad 50 konstrukcji) równocześnie znany był z ogromnej ambicji, trudnego charakteru i kłótliwości.
W roku 1922, mając 26 lat i wykształcenie sprowadzające się do sześciu klas szkoły podstawowej, bez żadnych kompleksów zabrał się za swoje pierwsze samodzielne dzieło – projekt pistoletu maszynowego. Punktem wyjścia był ówczesny klasyk, czyli niemiecki Bergmann MP-18. Armia fińska (w której Lahti służył wówczas na stanowisku mistrza rusznikarskiego) była bardzo zainteresowana bronią tej klasy, widząc w niej jednak przede wszystkim namiastkę znacznie droższych ręcznych karabinów maszynowych. MP-18 wpasowywał się w te oczekiwania, ale problem z nim polegał na tym, że nie najlepiej spisywał się w specyficznych, surowych warunkach Skandynawii (zwłaszcza zimą). Na rynku był co prawda dostępny także świetny amerykański Thompson M1921, ale jego cena skutecznie odstraszała niebogatych Finów, zmuszonych w tym czasie do liczenia się z każdym groszem (a właściwie z każdą marką).
Tymczasem nowa broń, zaprojektowana przez Lahtiego, zadziwiła fińskie dowództwo. Nie dość, że spełniała wszystkie założenia i wymagania, to jeszcze była wyjątkowo celna, a jej niezawodność budziła uznanie. Nic dziwnego, że już w roku 1922 wyprodukowano mała serię, a po dopracowaniu uruchomiono produkcję na nieco większą skalę (no, raptem kilkaset sztuk), pod oznaczeniem KP/-26 („KP” = „Konepistooli”, czyli „pistolet maszynowy”) .

Pistolet maszynowy Lahti KP/-26. Zwraca uwagę niezwykły 36-nabojowy magazynek łukowy, będący zresztą najsłabszym elementem broni Co gorsza, magazynki te trzeba było pasować indywidualnie do każdego konkretnego egzemplarza (przewidywano jeden przy broni i jeden zapasowy). Z boku łoża przed spustem widoczny bezpiecznik / przełącznik ognia. Fot. © Royal Armouries PR.7654 (licencja CCI)

Mając już zapewnioną taką broń, decydenci zlecili Lahtiemu opracowanie „prawdziwego” ręcznego karabinu maszynowego na standardowy w armii fińskiej nabój karabinowy Mosina 7,62 x 54R. Rezultatem był Lahti-Saloranta M/26 (LS/26) który, dla odmiany, wcale nie zachwycił. Owszem, przyjęto go do uzbrojenia i produkowano seryjnie, ale w jednostkach powszechnie narzekano na istną plagę zacięć. Poza tym źle zaprojektowany układ zasilania powodował, że do magazynków żołnierze ładowali zaledwie kilkanaście (!) nabojów, żeby broń w ogóle raczyła działać, ale to z kolei sprowadzało jej szybkostrzelność praktyczną do raczej żałosnego poziomu.
Tymczasem Aimo Lahti (nie zaniedbując „po drodze” innych projektów) wziął się za ulepszenie pistoletu maszynowego KP/-26. Rezultatem pracy jego oraz porucznika Yrjö Koskinena, był teraz pistolet maszynowy oznaczony KP/-31, pozbawiony wad poprzednika i wyposażony w bębnowy magazynek o dużej pojemności (70 nabojów). Wyciągnięto też wnioski z błędnego rozwiązania zasilania i nazbyt „dedykowanych” magazynków – tym razem broń mogła być zasilana z kilku różnych. Oprócz zasadniczego „dużego” bębna, do dyspozycji były: „mały” bęben 40-nabojowy, 50-nabojowa „trumienka” (zwana tak ze względu na specyficzny kształt wymuszony czterorzędowym ułożeniem nabojów) oraz magazynki pudełkowe 20 i 36-nabojowe. Nową broń przyjęto do uzbrojenia armii fińskiej w roku 1931 jako „Suomi-Konepistooli KP/-31” („Fiński pistolet maszynowy KP/-31”), a jej produkcją zajęła się firma Oy Tikkakoski Ab.

Fiński żołnierz uzbrojony w Suomi KP/-31 ubezpiecza transport wojskowy z dachu jednego z wagonów. Zdjęcie wykonano w okresie tzw. „wojny kontynuacyjnej” 1941-44 (fot. SA-kuva)

W 1932 Aimo Lahti dał pokaz umiejętności pilnowania swoich interesów. Wynegocjował w tym roku kontrakt z Ministerstwem Obrony, na mocy którego przekazał temu ostatniemu prawa do swoich projektów w zamian za stosowne wynagrodzenie. Akurat w tym samym roku otrzymał także ofertę pracy dla amerykańskiego producenta broni. Jankesi nie certolili się – ponoć zaproponowano mu na początek 3 miliony marek fińskich (równowartość ok. półtora miliona Euro w obecnej walucie Finlandii) i pięć procent prowizji od każdej sztuki broni jego projektu wyprodukowanej w USA. Na wieść o tym fiński rząd natychmiast „skorygował” warunki swojego kontraktu. Jak wyglądały po tej korekcie – nie ujawniono, ale w rezultacie konstruktor odrzucił ofertę amerykańską jako nie dość atrakcyjną…

Na wojnie i po wojnie
Specyficzne wymagania armii fińskiej spowodowały, że od pistoletu maszynowego KP/-31 oczekiwano przede wszystkim celnego i raczej stacjonarnego ognia o znacznym natężeniu – miał uzupełniać nieudane erkaemy M/26. Broń była zatem ciężka, a jej lufę można było szybko wymienić w warunkach polowych (co w pistoletach maszynowych było ewenementem). Zamek poruszał się w szczelnej, niemal hermetycznej komorze zamkowej, a to sprawiało, że KP/-31 był wyjątkowo odporny na zanieczyszczenia i zacięcia. Szczególnie uznanie budziło niezawodne działanie broni w bardzo niskich temperaturach. Z kolei jej najpoważniejszymi wadami były: wspomniany ciężar (z załadowanym magazynkiem bębnowym ważyła ponad sześć i pół kilograma) oraz bardzo wysoki koszt wytwarzania (co wynikało z przyjętej technologii produkcji i rygorystycznej kontroli jakości).

Na zdjęciu lewym – Aimo Lahti w roku 1940 (fot. Suomen puolustusvoimat, domena publiczna). Na prawym – montaż końcowy pistoletów maszynowych KP/-31 w fabryce Oy Tikkakoski w mieście Jyväskylä w środkowej Finlandii (fot SA-kuva)

KP/-31 był, podobnie jak jego poprzednik KP/-26, bronią niezwykle celną i to nie tylko przy ogniu pojedynczym, ale również przy prowadzeniu ognia seryjnego – prawdopodobnie był w ogóle najcelniejszym w historii pistoletem maszynowym wśród strzelających z zamka otwartego. Podczas prób państwowych, przy prowadzeniu ognia z podparcia, z 50 pocisków wystrzelonych na 100 metrów jedną długą serią, aż 48 zmieściło się w „dziewiątce” i „dziesiątce” standardowej tarczy/sylwetki. Nic więc dziwnego, że fińscy snajperzy, zwłaszcza najskuteczniejszy wśród nich – Simo Häyhä, nazwany „Białą Śmiercią” (zastrzelił ponad 500 żołnierzy przeciwnika) woleli w pewnych sytuacjach taktycznych używać raczej KP/-31 niż karabinu Mosina. Także Brytyjczycy, prowadzący pod koniec lat trzydziestych próby porównawcze różnych pistoletów maszynowych (przed wyborem najlepszego z nich dla British Army) uznali Suomi KP/-31 za najbardziej odpowiadający ich wymaganiom, za „ten najlepszy”…

Wyniki oficjalnych prób pistoletu maszynowego Suomi KP/-31. Po lewej stronie tarcza do której oddano 15 strzałów ogniem pojedynczym, po prawej rezultat wystrzelenia jednej serii 50 pocisków. W obu przypadkach strzelano z podparcia z odległości 100 metrów. Fot. z dokumentacji „Suomi-Konepistooli” wydanej przez Oy Tikkakoski AB w roku 1942 (via http://guns.connect.fi)

W chwili wybuchu radziecko-fińskiej wojny zimowej (1939 – 1940), Finowie posiadali nie więcej niż 4 tysiące sztuk tych pistoletów maszynowych. Podczas walk, rychło okazało się także, że KP/-31 są znacznie skuteczniejsze, kiedy nie używa się ich w roli stacjonarnej, ale jako mobilnego „wymiatacza okopów” i „kosy” w starciach na bliską odległość. Wtedy też zaczęto także stosować powszechnie bardziej niezawodne i lżejsze magazynki pudełkowe i „trumienkowe” w miejsce bębnowych, a jako niepisaną zasadę przyjęto, że broń tę otrzymywał najodważniejszy żołnierz w drużynie. W rezultacie dopracowano się optymalnej taktyki użycia KP/-31, a sama „Suomi krasawica” (jak przewrotnie i złośliwie wykorzystano ten fragment tekstu pieśni propagandowej najeźdźców) przeszła do legendy. Zaś problem erkaemów został rozwiązany, gdy Finowie zdobyli znaczne ilości radzieckich Diegtiariewów DP.
Wojna zimowa pokrzyżowała także brytyjskie plany wobec KP/-31 . Finowie po prostu nie byli w stanie sprzedać im ani jednej sztuki – odpieranie sowieckiej agresji drenowało wszystkie zasoby kraju, w tym produkcję broni. Skończyło się to zwróceniem się Wyspiarzy ku drugiemu w ich rankingu amerykańskiemu Thompsonowi, ku wielkiemu zadowoleniu jego producenta…
W międzyczasie zakończyła się „wojna zimowa”, a półtora roku później rozpoczęła „wojna kontynuacyjna”, w której Finowie, wykorzystując atak Niemiec na ZSRR podjęli próbę odzyskania terytoriów utraconych na rzecz Sowietów. W jej trakcie, od 1942 w zakładach Tikkakoski zaczęto produkować zmodernizowaną wersję, oznaczoną Suomi KP/-31 SJR, którą wyposażono w wielofunkcyjne urządzenie wylotowe na końcu lufy (tłumik ognia i osłabiacz podrzutu). Symbol SJR, który pojawił się w nazwie, jest skrótem od „Suujarru” („hamulec wylotowy”).
Sam Lahti nie brał już udziału w opracowaniu tej modyfikacji, natomiast na wieść o niej zareagował gromkimi protestami. Dowodził, że broń i bez tego jest wystarczająco celna, za to w „hamulcu” będzie gromadził się śnieg i brud, co może powodować awarie (zacięcia, rozdęcia itp). W pismach do najwyższych władz domagał się nie mniej, ni więcej, tylko sądu wojennego i rozstrzelania autora modyfikacji jako szkodnika i sabotażysty. Przyniosło to nieoczekiwany efekt – otóż nazwisko „racjonalizatora” utajniono (!) i w rezultacie do dzisiaj nie wiadomo, komu KP/-31 zawdzięcza owo urządzenie na końcu lufy. Same władze zresztą także niespecjalnie przejęły się awanturą rozpętaną przez Lahtiego, a zmodyfikowane KP/-31 SJR wytwarzano w najlepsze aż do 1945, gdy w ogóle zakończono produkcję (łącznie około 57 tysięcy sztuk w obu wersjach – bez „hamulca” i z nim).

Pistolet maszynowy Suomi KP/-31 SJR wyprodukowany przez Oy Tikkakoski Ab w roku 1944. Na zdjęciach przedstawiono ukompletowanie broni z magazynkiem bębnowym 70-nabojowym oraz pudełkowym 36-nabojowym. Warto zwrócić uwagę na znajdującą się po prawej stronie komory zamkowej – przed „bębnem” – dźwigienkę odblokowywania osłony lufy i samej lufy (do szybkiej wymiany). Pas nośny skórzany, oryginalnej produkcji fińskiej. Fot. autora

W wojsku fińskim pistolety maszynowe Suomi KP/-31 po „wojnie zimowej” i „wojnie kontynuacyjnej” (1941 – 1944) używane były aż do lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Produkowano je także na licencji w Danii, Szwecji oraz Szwajcarii (te ostatnie, pod oznaczeniem Hispano-Suiza MP43/44, stanowiły także przez wiele lat uzbrojenie watykańskiej Gwardii Papieskiej). Około 100 egzemplarzy w latach trzydziestych zakupiła Polska, na potrzeby Policji Państwowej (z tej puli niewielką liczbę przekazano Żandarmerii Wojskowej).

Suomi KP/-31 SJR na froncie. Zdjęcie, wykonane 16 czerwca 1944 przez Uuno Laukka, przedstawia fińskich żołnierzy przeczekujących w schronie w okolicach Wyborga radziecki ostrzał artyleryjski (fot. Finnish Military Museum, Domena Publiczna)

Koniec wojny stanowił zarazem koniec kariery utalentowanego, choć kłótliwego konstruktora, który w roku 1944 został oskarżony przez tzw. Sojuszniczą Komisję Kontroli (Allied Control Council) o… przywłaszczenie 30 sztuk broni, przy czym – żeby było jeszcze ciekawiej – chodziło o tę broń, którą sam skonstruował. Zarzut należał do gatunku absurdalnych, ale jego konsekwencje były konkretne i poważne.
Na Lahtiego nie spadły co prawda represje karne, ale uderzono weń równie silnie – otrzymał zakaz prowadzenia jakichkolwiek prac związanych z projektowaniem broni i wykonania tej decyzji rygorystycznie pilnowano. Stali za tym Sowieci (wymieniona Komisja działała w Finlandii praktycznie pod ich dyktando), dla których było to elementem planu osłabienia fińskiego przemysłu zbrojeniowego i uzależnienia tego kraju od ZSRR. Poza wielką polityką, była to także małoduszna zemsta na konstruktorze broni, która przyczyniła się do ośmieszenia „niezwyciężonej” Armii Czerwonej i zadania jej ogromnych strat.
Dla Lahtiego była to śmierć zawodowa. W praktyce władze fińskie postarały się maksymalnie mu to „osłodzić”. Przeniesiono go na przedwczesną (w wieku zaledwie 48 lat) emeryturę, na której przeżył jeszcze ćwierć wieku, pobierając świadczenia należne stopniowi generała-majora.