Żwawy staruszek – karabin Lee-Enfield SMLE Mk III*. Część pierwsza: Wojownik

      Możliwość komentowania Żwawy staruszek – karabin Lee-Enfield SMLE Mk III*. Część pierwsza: Wojownik została wyłączona

W roku 1884 Armia Brytyjska, poszukująca następcy przepisowego karabinu „Martini-Henry” zaprosiła brytyjskich oraz zagranicznych wytwórców do przedstawienia swoich konstrukcji, spośród których miała zostać wybrana nowa broń. Po intensywnych próbach, w których przetestowano łącznie 40 różnych karabinów (w tym konstrukcje Mausera i Mannlichera) okazało się, że tylko dwa z nich przeszły zadowalająco wszystkie testy. Z tej finałowej dwójki, karabin „Owen Jones” ostatecznie odrzucono, jako nazbyt drogi w produkcji, nadmiernie skomplikowany w obsłudze i potencjalnie nie dość odporny na warunki służby w każdym zakątku Imperium.
Na placu boju pozostała konstrukcja amerykańskiego (choć urodzonego w Szkocji) rusznikarza, pana Jamesa P. Lee. Komisja z uznaniem oceniła prostotę i niezawodność karabinu oraz jego szybkostrzelność, którą zapewniał czterotaktowy zamek (działający szybko i płynnie w porównaniu z innymi konstrukcjami) oraz nowatorski na ówczesne czasy dziesięcionabojowy wymienny magazynek o dwurzędowym ułożeniu nabojów. W podsumowaniu autorstwa płk G. C. Slade’a karabin Lee określono wręcz jako: „right […] serviceable soldier’s arm” (nawiasem mówiąc wiele lat później do tego określenia nawiąże wytwórnia FN promując swój karabin FAL).

James Paris Lee – portret z roku 1889 i jego magazynek (reprodukcja rysunku z dokumentacji patentowej 1879)

I tak to, karabin Jamesa Lee po pewnych drobnych zmianach, przyjęto do uzbrojenia w roku 1888, jako „Lee-Metford” (William Metford był projektantem lufy, zoptymalizowanej pod czarnoprochowy nabój o bardzo małym, jak na owe czasy, kalibrze 0,303 cala [7,69 mm]).
Wprowadzenie po kilku latach prochu bezdymnego, wymusiło konieczność zmodyfikowania karabinu. Nowy nabój miał identyczne wymiary i geometrię łuski, co dotychczasowy, ale inny rozkład ciśnień przy wystrzale spowodował, że lufę Metforda trzeba było zastąpić nową, o zmienionej konstrukcji i innym gwincie, opracowaną przez Royal Small Arms Factory Enfield. W roku 1895 w ręce brytyjskich żołnierzy trafił zatem nowy karabin o przydługiej nazwie: „303 calibre, Rifle, Magazine, Lee-Enfield” (zwany popularnie „Magazine Lee–Enfield”, a w skrócie „MLE”, co z reguły wymawiano jak „Emily”). Rok później kawalerzyści otrzymali jego skróconą wersję, czyli „Lee–Enfield Cavalry Carbine” („LEC”, co z kolei wymawiano jak „Elise”).

Karabin “Magazine Lee-Enfield Mk I” nr 66575 wyprodukowany w roku 1900 przez Royal Small Arms Factory Sparkbrook (Birmingham). Użytkownikiem tego egzemplarza podczas drugiej wojny burskiej (1901-1902) był młodszy kapral (Lance-Corporal) Alfred Samuel Clark z 16 kompanii pułku New Zealand Mounted Rifles. Fot. Auckland War Memorial Museum AM1962.132-1 / CCBY

W roku 1904 w ramach unifikacji sprzętu, oba te karabiny zastąpiono nowym, którego długość plasowała się pomiędzy MLE a LEC. Tę nową konstrukcję nazwano „Short, Magazine Lee–Enfield Mk I” („SMLE”), przy czym określenie „Short” odnosiło się do mniejszej długości całego karabinu względem bazowego modelu MLE, a nie do jakiegoś „krótkiego magazynka” (a na taką interpretację nazwy można czasem natrafić w niektórych polskich publikacjach…).
Trzy lata później pojawił się wreszcie pierwowzór naszego bohatera – czyli SMLE Mk III, wraz z którym wprowadzono nowy bagnet „Pattern 1907”, nowy celownik i zmienione mocowanie prowadnic do ładowania magazynka z pięcionabojowych łódek. Już podczas pierwszej wojny światowej, kolejne uproszczenia konstrukcyjne i technologiczne, zaowocowały pojawieniem się najliczniejszej wersji, czyli SMLE Mk III*. Produkowano ją początkowo w RSAF Enfield, a później także przez Birmingham Small Arms Factory (BSA), London Small Arms Company (LSA), a także w Australli w Lithgow Small Arms Factory (LSAF) oraz w Indiach w Rifle Factory Ishapore. Przez 30 lat wyprodukowano łącznie ponad 5 milionów egzemplarzy, a w międzyczasie, w maju 1926, jego oznakowanie zmieniono na: Rifle No. 1 Mk III*.

Karabin SMLE Mk III* nr H20511 wyprodukowany przez Birmingham Small Arms Factory w roku 1917 i używany przez Armię Brytyjską podczas pierwszej wojny światowej. Na początku lat czterdziestych przeszedł remont kapitalny, podczas którego wykorzystano części z innych karabinów (na których widoczne są przebicia oznakowań, mające doprowadzić broń do formalnej zgodności numeru seryjnego). Po remoncie karabin został ponownie przyjęty na stan Armii i wrócił do wojennej służby. Fot. autora.

Z uwagi na znaczne zapasy tych karabinów pozostałe po I wojnie światowej oraz wysoką jakość ich wykonania, stanowiły one także podstawę uzbrojenia indywidualnego żołnierzy Brytyjskiej Wspólnoty Narodów (oraz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie) podczas II wojny światowej, chociaż od roku 1942 zaczęły być zastępowane nowszym modelem – „Rifle No. 4”. Oficjalnie wycofano je z Armii Brytyjskiej dopiero w roku 1957, ale w różnych miejscach świata można było je napotkać jeszcze dużo dłużej.


SMLE Mk III / III* znany była w żołnierskim slangu jako „Three-oh-three” od kalibru wynoszącego 0.303 cala czyli 7,69 mm, albo jako „Smelly” [„Smrodek”] od nazwy SMLE. Broń słynęła zarówno z charakterystycznego wyglądu („tęponosa” obudowa wylotu lufy), jak i celności oraz szybkostrzelności, wręcz niezwykłej jak na karabin powtarzalny.

Typowy brytyjski „Tommy” w pełnym oporządzeniu z nieodłącznym karabinem SMLE. Centrum Londynu (okolice Buckingham Palace), sierpień 1917. Fot. Horace Nicholls, Imperial War Museum Q30006 / Domena Publiczna

Szybkostrzelność tę (zarówno teoretyczna, jak i praktyczną) karabin zawdzięczał wspomnianemu zamkowi systemu Lee, w którym kąt obrotu ryglującego / odryglowującego wynosił niespełna 60 stopni (w większości innych „czterotaktów”, w tym w Mauserach i Mosinach, było to 90 stopni), a iglica napinała się nie przy odciąganiu zamka, a przy jego powrocie (przekładało się to na nieco mniejszy wysiłek i mniejsze zmęczenie strzelca przy dłuższym prowadzeniu ognia). Świetnie dobrano także tolerancje i pasowania poszczególnych podzespołów, a ponadto karabin był niesamowicie ergonomiczny jak na swoje czasy. Dostępne do niego były kolby o trzech długościach, w zależności od wzrostu i postury użytkownika, a rączka zaryglowanego zamka znajdowała się prawie dokładnie nad spustem, dzięki czemu po przeładowaniu dłoń strzelca w sposób naturalny „spadała” wprost na język spustowy. To umożliwiało przeładowanie i oddanie strzału jednym płynnym ruchem, bez odrywania wzroku od przyrządów celowniczych. Niektórzy żołnierze (podobno wymyślili to australijscy „Diggersi”) potrafili dzięki temu dodatkowo „urywać” cenne ułamki sekund, obsługując rączkę zamka kciukiem i palcem wskazującym, a ściągając spust… małym palcem.

SMLE Mk III* w zbliżeniu. Na zdjęciach wyraźnie widać, jak niewielki kąt obrotu dzieli rączkę zamka od położenia zaryglowanego i odryglowanego. Uniesiona na dolnym zdjęciu rączka odsłania także zestaw przepisowych bić – od góry: korona królewska z inicjałami „G.R.” (George Rex – król Jerzy V), inicjały producenta „B.S.A. Co.” („Birmingham Small Arms Company”), rok produkcji 1917, nazwę karabinu „Sht. L.E.” („Short Lee Enfield”, co ciekawe nie stosowano oznakowania „SMLE”) i symbol modelu „III*”


C.d.n.

W części drugiej będzie nieco więcej ciekawostek o rekordach szybkostrzelności SMLE.